Baśniowa Ew.
Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Baśni o Kopciuszku, okropnym świecie i księciu na białym koniu.
|
Wysłany: Czw 21:14, 01 Maj 2008 Temat postu: Bum. |
|
|
- Pani dyrektor, proszę pani! Czy ja też mogę złożyć wniosek o przyjęcie? - blondynka dogoniła kierowczynię tej placówki i stanęła przed nią.
- Oczywiście, panno...
- Malone. Josey Malone.
Tym krótkim wstępie, chciałam poinformować, że się zgłaszam. I nawet nie przyjmuję odmowy, ot co.
Nigdy nie można być pewnym, czy na pewno podejmuje się właściwą decyzję. Ale, na chwilę teraźniejszą, jestem całkowicie pewna, że na pewno.
Josey Malone, siedemnaście ciepłych wiosen. Co do charakteru, nigdy nie chciałabym go dawać, bo później on się zmienia. Zależy od mojego nastroju, taka wena twócza, wiesz.
Co do Aktorki, to już chyba ustaliłyśmy? Ta z galerii. Blondynka, o.
Próbka w probówce;
Maja Gryczewska nigdy nie była osobą, która potrafiła łagodnie porozumieć się z resztą otaczającego ją świata. Nawet rodzice, którzy powinni kochać swoje dzieci dozgonną miłością, sprzeciwiali się jej sposobowi życia. Wiecie, te różne zwariowane pomysły, jakie mają osoby w nastoletnim wieku. Ale, powiedzcie szczerze, czy odmówilibyście sobie przyjemności porannego wyjścia na spacer, do sklepu na rogu, aby zakupić lody czekoladowe?
Na pewno nie. Właśnie, ona też nie mogła się sprzeciwić nagłej zachciance, mimo, że próbowała. Niestety, a dla niektórych - stety,skończyło się na tym, że o godzinie ósmej rano, w sobotę, rozczochrana blondynka wychyliła głowę z ceglanego domu, śpiewając na cały regulator jakąś durną piosenkę, prawdopodobnie jeszcze za czasów najmłodszego dzieciństwa. Tak to jest, jak kogoś przy porodzie lekarz upuścił na głowę, a na dodatek przydeptał białym, drewnianym chodakiem. Teraz chyba rozumiecie, że życie Majki było od samego początku traumatycznym wydarzeniem dla jej rodziny.
Ale dobra, koniec już tych wspominek zza grobu. Właśnie nasza bohaterka wraca tą samą ścieżką, którą szła. Pogwizduje głośno, a na twarzy ma najszczerszy uśmiech, jaki dotąd wymyśliła cała rasa ludzka. Pod pachą znajduje się torebka ze słonym popcornem. Wiecie, taka okazjonalna cena- duża torba, w cenie małej. Siatki, które niosła, sposobem ściskania plastykowych rączek w obu dłoniach, spowalniały trochę jej chód, z powodu czysto formalnych - zawierania w sobie kubła lodów śmietankowych, o których w sklepie była wielka awantura - jak wiecie,albo i nie, Maj zmierzała do sklepu z zamiarem kupienia lodów czekoladowych, ale przy kasie stwierdziła, że to nie jest jednak jej ulubiony smak i zaczęła się wykłócać z kasjerką - jakąś niedoświadczoną, skoro się zaczęła kłócić - o to, aby ta wycofała z listy tą diabelnie brązową rzecz, a w zamian, na jej miejsce, wstawiła tą właśnie białą breję. A, zapomniałam wam wspomnieć o pozostałych rzeczach, które spoczywały spokojnie na dnie siatki. Były to śledzie marynowane i w pomidorach, paczka czekoladowych M&M-sów oraz opakowanie chusteczek o wytwornym zapachu leśnej poziomki. No dobra,nawet blondynka przyznaje wam rację. Tak, to nie jest za bardzo elegancki zapach, ale z powodu ograniczonego wyboru - na półkach pozostała mięta, której Majka nie znosiła i lawenda, na którą była uczulona - musiała wziąć akurat artykuł higieniczny właśnie o tej woni.
*
Wysoka, szczupła blondynka o lazurowych oczach nigdy nie bawiła się w ciche zamykanie drzwi. To był, poniekąd, jej znak rozpoznawczy. A jeśli chcesz wiedzieć, w jakim humorze jest Maja, to wystarczy posłuchać, jak zamyka drzwi - jak cicho i spokojnie, to znaczy, że jest smutna i przygnębiona, a jak głośno, to oznacza, że jest szczęśliwa i radosna.Wiecie, gdyby tak dłużej ją poobserwować, to można by uznać, żejej sposób życia jest trochę dziwaczny, ale może nie przyglądajmy się jej za długo? Bo jeszcze coś nam z niej zostanie, jakiś uraz psychiczny,czy coś podobnego do tego. Wszystko trzeba robić stopniowo -nawet witać się z psem, co właśnie robi nasza bohaterka.
- Oscar,spokój! - owczarek niemiecki, właśnie polizał ją po twarzy, powodując śmiech dziewczyny - Przecież mówię, no! Uspokój się wreszcie, bo nie dostaniesz swojego przysmaku! - pomachała mu przed pyskiem puszką ze śledziami, wcześniej zakupioną w sklepie wielobranżowym. Zwierzę natychmiast się uspokoiło, ponieważ teraz merdało tylko ogonem. -Grzeczny piesek - Majka podrapała kundla za uchem, po czym nakazała mu iść za sobą, do słonecznej kuchni. Tam nałożyła mu do miski śledzie z pomidorami, ulubione jedzenie. W tej samej chwili do pomieszczenia weszła brązowo włosa niewiasta, niewiele starsza od głównej bohaterki.
-O cześć, Maj. Właśnie się zastanawiałam, dlaczego Oscar siedzi tak cicho. Znowu go przekupiłaś - Anna pokręciła z niedowierzaniem głową- Widzę też, że powróciły twoje zachcianki, na poranną porcję lodów z popcornem i M&M-sami. Mogę się przyłączyć? - wskazała na pakunki,stojące na barku.
- Częstuj się, ale na początku rozmroź lody. Wiesz jak? - uśmiechnęła się przebiegle, a w oczach zabłyszczały jej iskierki.
-Nie, proszę! Blondynko, wredna! Wiesz, że mama nienawidzi, jak ruszamy jej suszarkę do takich celów! - Ania rzuciła w młodszą siostrę czymś, co wpadło jej pod rękę.
- Wiem i dlatego ciebie o to proszę.Śmietankowe, twoje ulubione... - kusiła siostrę Maja, przybierając minę skrzywdzonego dziecka, a jednocześnie unikając lotu poduszki. Atak na marginesie, to skąd ona się tu wzięła?
- Nie kuś, diablico!Masz szczęście, że to była tylko poduszka, czymś cięższym na pewno bym w ciebie trafiła. Nie na darmo gram w ręczną, nie? - podeszła do fioletowej suszarki do włosów - Tym razem to dla ciebie zrobię, ale tylko dlatego,że mam wielką ochotę na lody - zaczęła rozmrażać przysmak Bogów Ateńskich, uprzednio wyjmując pojemnik z reklamówki. Majka przyjrzała się jej uważnie, po czym szybko wyrwała jej z dłoni ów zakazany przedmiot, włączając opcję jeszcze cieplejszego powietrze.
- Wiesz, wczoraj widziałam Michała z Pauliną na mieście, trzymali się za ręce. W ogóle nie wiedziałam, że oni są razem. Popytałam tu i ówdzie - nikt też nie widział. A może oni specjalnie się ukrywają, żeby... - zaczęła nawijać jak katarynka.
-Młoda, nie gadaj tyle. - Ania wyjęła z górnej szafki wielką, różową miskę. - Bo cię zjedzą motyle, a tego nie chcemy, prawda?
-Tak jest, oficerze! - blondynka zasalutowała, nadal trzymając włączoną suszarkę w prawej dłoni. Dla niej pechem było to, iż do kuchni weszła zaspana rodzicielka, która - widząc swoją średnią córkę ze swoją, drogą jak cholera, najnowszą suszarką - od razu się ożywiła.
- Yyy.. Mamo,nie stresuj się tak. Złość piękności szkodzi, wiesz? - Maj od razu rzuciła słowa, chyba na wiatr. Wiedziała, co ją czeka. Chwyciła pierwszą, lepszą rzecz do ręki, podtykając ją pod nos swojej mamy. -Może chcesz, eee... Puste opakowanie po śledziach? - w oczach rodzicielki błyskały ogniki gniewu. - To może chusteczki zapachowe, o woni leśnej poziomki? Też nie? - zestresowała się. - An, pomóż mi!
- Twoja sprawa. - skręcała się ze śmiechu starsza siostra, która podobno zawsze miała pomagać rodzeństwu w potrzebie.
-Nie żyjesz, zamorduję cię kiedyś, a ty nawet nie będziesz wiedziała, kiedy! - wyszeptała groźbę blondynka, po czym jęła uciekać na górę, do swojego pokoju, przed rozwścieczonym, morskim potworem.
- To tylko jedna, głupia suszarka... - mruknęła, zmęczona gonitwą po czterdziestu-ośmiu schodkach. Ale teraz spoczywała spokojna o swoje zdrowie - zarówno psychiczne, jak i fizyczne - na łóżku, przy zamkniętych na klucz drzwiach.
Gadu-gadu nie podam, bo i tak masz, a ja się boję. Wiesz, tylu pedofilów chodzi po internecie.... ^.~
Pozdrawiam,
B.E.
|
|